odys odys
139
BLOG

Epifania

odys odys Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Ktoś powie, że to jakiś archaizm. Po cóż dziś komuś ta bajeczka o trzech królach, na kim to robi wrażenie. Może Kościół mógł zaimponować Murzynem w szopce w jakichś wiekach średnich, albo w epoce (w imię postępu: po trzykroć tfu) kolonializmu. Dziś każde dziecko wielbłądy widziało na kanale National Geographic.
Boże Narodzenie, to jeszcze. No mówią, że Jezus wielkim prorokiem był, nawet muzułmanie się zgodzą, a przy tym to miło z tą choinką, karpiem i prezentami. Nawet jak z teściową niemiło. Wiadomo — magia świąt. A Trzej Królowie to już żadnej magii nie mają.

A ja myślę, że pora na prawdziwy renesans święta Objawienia Pańskiego. Ale od początku.

Święto jest starożytne. Kościół wschodni uroczyście obchodził je w czasach jeszcze prekonstantyńskich, bodaj w III wieku. Na długo przed pojawieniem się w kalendarzu Bożego Narodzenia. Bo X-mas, najważniejsze bodaj święto wszechświatowej popkultury, jest ochrzczonym świętem pogańskim. W sumie nie ma co się zżymać na jego desakralizację, postępującą pod wodzą czerwonego bachusa z Laponii — wraca po prostu w stare koleiny.

Epifania zaś ma czysto chrześcijański rodowód i bardzo donośne znaczenie. Oto Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg narodu wybranego — objawia się poganom. Daje się znaleźć tym, którzy Go szukają.

Ktoś powie, że przecież uniwersalny aspekt objawienia Bożego był znany i w Starym Testamencie; że księga Jonasza, że liczne psalmy i proroctwa ukazywały Żydom że ich religia jest przeznaczona na oświecenie pogan. Owszem. Ale zapraszam do Dziejów Apostolskich: Gdy Paweł z Tarsu przemawiał do pogan, tych ogarniało zniecierpliwienie zazwyczaj w tym samym momencie opowieści: gdy dochodził do zmartwychwstania. Żydzi nie mogli wytrzymać fragmentu o posłannictwie do pogan właśnie.

Tak, Chrystus nie mógł zaistnieć w żadnym innym narodzie. Tylko dwa tysiące lat wiary przekazywanej od Abrahama, wiary przenikającej już każdy aspekt kultury, każdą czynność codziennego życia mogły stworzyć ramy dla Odkupiciela. Nauka Jezusa pod wieloma względami była jedynie wypełnieniem judaizmu, nie jego zmianą. Ale skierowanie Dobrej Nowiny do wszystkich narodów — było przewrotem iście kopernikańskim.

Kościół pierwszych wieków, Kościół rozkwitły wśród pogan, zdawał sobie z tego sprawę. I stąd bodaj pierwszym świętem nie będącym kontynuacją świąt żydowskich (pascha, pięćdziesiątnica a nawet niedziela mają korzenie w judaizmie) była Epifania — Objawienie Pańskie.

Dzisiaj sens tego święta ma dodatkowe aspekty.

W lakonicznym opisie przybycia Mędrców ze Wschodu u Mateusza znamienne jest przerażenie Heroda a z nim całej Jerozolimy.

Człowiek religijny, który zna Pisma i wie, czego oczekiwać po Chrystusie — boi się utraty władzy. Ten lęk jest mi bardzo bliski. Bo całe chrześcijaństwo zamyka się w tym, by zaufać w pełni, oddać władzę nad swoim życiem — Jezusowi. Lecz nawet z ułudą władzy nad sobą samym rozstać się niełatwo.
Obrona własnych słusznych praw bywa wystrczającym usprawiedliwieniem czynów na miarę rzezi niewiniątek. Wiem to dobrze.

Drugą kwestia jest również konsekwencją spojrzenia na Epifanię z perspektywy Narodu Wybranego. Wspomniana już postawa pewnego zawłaszczenia objawienia jest dziś dość powszechna. Można ją zwać syndromem oblężonej twierdzy, można szukac innych słów. Jest pociągająca, muszę przyznać, i dla mnie. Gdy cała Europa odwraca się od chrześcijaństwa, bardzo wygodnie byłoby przywyknąć do roli mniejszości religijnej. Zakrzyknąć chrześcijaństwo dla chrześcijań, odmówić sceptykom prawa do świętowania Bożego Narodzenia, zamknąć się w jakimś getcie czy pustelni i uznać, że wszyscy wokół są nieczyści.
Tymczasem historia ewangeliczna pokazuje, że to magowie stali się autentycznymi uczestnikami wybrania, gdy król żydowski swoje dziedzictwo — odrzucił.

Sobór Watykański II gdzieś wspomina, że i ludzie dobrej woli pozornie obcy Kościołowi, de facto do niego należą, gdy ja i liczni bracia możemy się mimo pozornej do Kościoła przynależności — łatwo z niego wykluczyć.

Trzecim aspektem jest misja. To strasznie dziś niemodne, w dobie tolerancji, wspominać o nawracaniu innych. Ale nakaz misyjny jest wryty w naturę Kościoła. I mnie także dotyczy Pawłowe biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii. I to nie jest figura retoryczna.

odys
O mnie odys

Wybaczcie, odpowiadam na komentarze niewiele częściej niż piszę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości